piątek, 12 września 2014

Świeża krew

Witaj wielki świecie internetu! Kolejny wpis o tym, co nowego w moich głośnikach, uważam za rozpoczęty!


Na początku coś, na co wpadłam całkowicie przypadkiem, błądząc po bezkresnych krainach jutuba, a mianowicie...

 Emika 

Jak to określić w kilku słowach... Dość mrocznie, z nutką elektroniki, a zarazem - jak dla mnie - mimo wszystko kobieco. Z ostrym, czarnym pazurem, tajemniczo i pociągająco. No mi się podoba, ja lubię, jestem na tak.




Trophy Wife

Ich znałam już wcześniej, tyle że zgubili mi się w mojej głowie. Ale znalazłam ich i przesłuchuję. Na samym początku spodobał mi się ich teledysk do Microlite. Tekst piosenki bardzo prosty, ale obraz do niej świetny. Coś tam się na ich fejsbukowym fanpejdżu nowego pojawia, zapoznaję się z nimi mocniej i jednocześnie śledzę ich i wyczekuję jakiś nowinek, a tym czasem kilka linków:





Jake Bugg

A na deser kradnę Jake z fejsbukowej tablicy jednego z moich znajomych ( ach, ten fejsbuk ^^ ) Mam nadzieję, że to nie problem, w końcu przyznaję się! Koleś zaledwie rok starszy ode mnie ( i tu uzmysławiam sobie, jak jestem stara... serio! ) Włączam go po raz pierwszy i wydaję mi się, że pochodzi z lat 80, myślę sobie: "sprawdzę czy jeszcze żyje". Szukam, patrzę i oczom nie wierzę. 94' no to ci dopiero niespodzianka. No i jak już się tego dowiedziałam, to jakoś czar lat 80 prysł, więc chyba trochę zepsułam wam niespodziankę... No nic, mimo wszystko uważam, że warto posłuchać tego młodzieńca. :) Tak więc zostawiam was z nim i pozdrawiam gorąco.



Paulina

środa, 27 sierpnia 2014

Historia pewnej znajomości


Widzisz jak zerka na Ciebie? Czuje się głupio, bo na dworze straszna śnieżyca i zmokła. "tylko na mnie teraz nie patrz" powtarza w kółko i kątem oka ciągle się upewnia, czy tak jest, chociaż to dobry powód, żeby jeszcze przez chwilę popatrzeć na Ciebie. Zapamiętać rysy twarzy, kolor oczu, zapamiętać układ mięśni gdy pojawia się uśmiech, zapamiętać kolor włosów, fryzurę, wzrost i ruchy rąk. Zauważa, jak przebierasz nogami i już wie, że chyba trochę się stresujesz. Tak, on na pewno nie lubi publicznych wystąpień - pomyślała. Niepewnie się uśmiechasz i błądzisz oczami po ludziach. "Cholera, spojrzał!".

Dobrze jest wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję spędzenia choć chwili czasu z nim. Tak całkowicie nieświadomie nagle pojawiam się tam, gdzie on. Sama nie wiem, jak to się dzieje. Rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy i drażnimy. Zwykli znajomi. No przecież wszyscy zwykli znajomi rozmawiają, śmieją się i żartują ze sobą, prawda? Przecież to nic takiego. Przecież to tylko znajomy.

Pierwsze nieprzespane noce spędzone na rozmowie z nią. Kurcze, czas ucieka tak szybko. Pierwsza wspólna kawa. Pierwsze oficjalnie umówione spotkanie, pierwszy spacer wczesną wiosną. Wszystko pod jakąś przykrywką. Wszystko pod dziwnymi pretekstami. Przecież jest zwykłą znajomą z którą dobrze się dogaduję. Lubię ją. Jest dobrą dziewczyną. Często się uśmiecha. Ba! Ona ciągle się śmieje. Nawet moje żarty ją śmieszą, to niesamowite.

Widzisz jak zbliżacie się do siebie? Po pierwszej wspólnej kawie było już z górki. Była kolejna, później następna. Był spacer i wypady na rowery. Przyszło lato, dni były dłuższe. Było wiele okazji do spotkania się, wiele pretekstów. Przecież wszystko wtedy potrzebowało pretekstu, pamiętasz? :) Były filmy do późnej nocy, a przecież niebezpiecznie jest samemu wracać do domu. Były głupie pytania i jakieś błahe problemy, a żeby tylko jakąś zacząć rozmowę. Później już samo szło. Godziny uciekały. Jedna za drugą.

Jeździłem z nią do kina. Na Allena, bo tak bardzo go kocha. Ogląda go i się uśmiecha, a ja lubię kiedy się uśmiecha. Ogólnie lubię jak ludzie się uśmiechają, są szczęśliwi, nie żeby tylko ona... Tak w ogóle lubię, po prostu. Kupiłem jej kawę, ale nie dlatego że ją kocha, po prostu dużo jej u niej piję i żeby nie było że tak z pustymi rękoma... tak po prostu kupiłem. Pocałowałem ją, nie żebym się zakochał, czy coś, broń boże! Ja tak tylko... leżała obok, usta suche miała, to myślę sobie ja tak tylko, po prostu...

Nikt nie potrafi tak zamieniać miejscami rąk z nogami. Nikt nie potrafi śmiać się i tak ze mną rozmawiać. Z nikim czas nie ucieka jak szalony a minuta z godziną nie zamienia się na miejsca przy nikim innym. Nikt tak bardzo nie urzeka poczuciem humoru, nikomu tak nie smakuje moje przypalone ciasto. Nikt tak dobrze nie zna moich potrzeb muzycznych, nikt tak nie rozśmiesza, z nikim kawa tak nie smakuje, nikt tak nie całuje, nikt nie poleca takich książek, nikt nie lubi gwiazd na niebie, nikt tak jak on... Przecież my tylko po prostu... Po prostu nie umiemy żyć bez siebie, kochając się bez pamięci. Skazani na wieczne szczęście razem. Tak po prostu... :)










Kasztany gniją, pada śnieg.

Czasami przychodzą takie noce, kiedy czuję, że mam ochotę coś napisać. Mam ochotę przelać na papier to, o czym myślę przez cały dzień. Potrzebuję tego, takiej - swego rodzaju - myślodsiewni. Potrzebuję pozbyć się natłoku myśli obijających się o ściany wnętrza mojej głowy, umieszczając je w jakimś bezpiecznym miejscu, w takim, do którego w każdej chwili będę mogła wrócić. Tak jest dziś.
Może ta chwila refleksji spowodowana jest zbliżającą się jesienią. Tak, idzie do nas nieubłaganie. Zbliża się wielkimi, błotnistymi krokami, rozrzuca po trawnikach i chodnikach żółto-czerwone liście i plecie wszędzie te okropne pajęczyny, w które zawsze muszę wejść. Idzie w akompaniamencie z deszczem bębniącym o dachy przemoczonych domów, otulona mleczną mgłą. Bezlitośnie skraca każdy dzień, pożera go kawałek, po kawałeczku, minuta, po minucie... Słupek rtęci radykalnie spada, a ja nie widzę głębszego sensu wypuszczania się poza ramy mojego łóżka. Nadchodzi najgorsza pora roku, znowu. Aż ma się wrażenie, że lato trwa 2 miesiące a reszta to paskudna i mokra jesień z dodatkiem zszarzałego od brudu śniegu. Bezlitośnie wysysa ze mnie wszystko. Nie zostawia nic, ani odrobiny chęci i samodyscypliny. Jesień to okropne zjawisko. Budzi we mnie lęk przed wszystkim co nowe na mojej drodze. A tak nie powinno być, nie teraz. Sprawia, że czyta się smutne wiersze, że słucha się smutnej muzyki, że jest się smutnym człowiekiem, choć tak naprawdę nie ma się ku temu powodu.
Nie chcę jesieni.
Nie chcę być smutnym człowiekiem.








"Tęsknię za tobą jesiennie -
Za tobą odległą
O zimne deszcze -

Szukam cię w nocy ciemnej,
W taki mrok,
W taki chłód"

Stanisław Grochowiak "Tęsknię za tobą jesiennie"



"Pomyślałem, że jestem teraz wolny. Mogę sobie iść w prawo, mogę sobie iść w lewo, a jak mi się zachce, przez chwilę mogę nie iść nigdzie. Chyba mogę wszystko. Chyba mogę tak bardzo wszystko, że w rezultacie nie mogę nic."








czwartek, 7 sierpnia 2014

Odradzam się





To całe dorosłe życie, które co prawda, dopiero mnie pochłania, dopiero zbliża się do mnie nieubłaganie i wielkimi krokami, sprawia, że nie mam na nic czasu. Nie mam czasu dla siebie, nie mam czasu ugotować czegoś nowego, nie mam czasu spędzić długiego, letniego wieczoru na balkonie z kubkiem kawy, nie mam czasu po prostu poleżeć i pozastanawiać się dlaczego o czwartej nad ranem, chmury na niebie są różowe, nie mam czasu pomyśleć, że mi się nudzi, nie mam nawet czasu dokończyć książki, ani w końcu porządnie wyzdrowieć. Jednak niedobór czegoś nowego i świeżego w moich głośnikach ostatnio mocno się odezwał, podobnie jak i chęć napisania kilku słów do szerszego grona ludzi. Tak więc, czy ktoś tego chce, czy nie, to jestem oto, z prochu powstałam, wróciłam do świata wirtualnego, hej!
Od początku.







Fink


Pan ze świetnym głosikiem, ogólnie zawsze wierzyłam w wokale mężczyzn z brodą. Powoli się zaprzyjaźniamy. :)

Jono McCleery


Kolejny mężczyzna w moich głośnikach. Potrafi zaczarować, trochę na smutno, trochę na surowo, ale niezmiernie porywająco. Posłuchaj i też się zakochaj. 

Grey Reverrend



Ciepły, letni wieczór, z akompaniamentem świerszczy i zapachem skoszonej trawy. Do tego wspaniale gwieździste niebo i szczypta wokalu Greya. Czego od lata można chcieć więcej? To nieprawda, że czarnoskórzy potrafią tylko rapować, w delikatny i subtelny sposób doskonale potrafią uwieźć kobietę, przynajmniej swoim głosem. :)

Stac


Na koniec, żeby nie było, że tylko mężczyzn z brodą słucham, mam też coś kobiecego. Delikatna i subtelna, drobnej budowy blondynka - tak pomyślałam, jak tylko ją usłyszałam, no i zgadłam ;) Posłuchaj i spróbuj mi zaprzeczyć. :) 

No i jak na mój wielki powrót po wiekach, to byłoby na tyle. Kurczę, przywiązałam się do mojego kubka i naprawdę chciałabym pisać tu częściej, choćby dla siebie samej. Dobrze jest wejść po roku i posłuchać moich starych znalezisk o których czasami zapominam. A tym czasem trzymaj się ciepło i miłego wieczoru. :)


Całuję, Paulina





wtorek, 3 czerwca 2014

Filmove love, czyli dobry film nie istnieje bez dobrej muzyki.


Najpiękniejsze w klasie maturalnej to są jednak wakacje, a najgorsza jest pogoda jaka przychodzi, kiedy się zaczynają. Chociaż nawet ona ma swoje plusy, mogę śmiało i bez najmniejszych skrupułów spędzać całe dnie na oglądaniu zaległości filmowych i serialowych. Tym właśnie sposobem, zrodził się w mojej głowie pomysł, na kilka słów o soundtrackach. :)
Czymże byłby film, bez dobrej ścieżki dźwiękowej? No właśnie i to pytanie sobie dziś zadałam, zwracając szczególną uwagę na to, co gra w tle.


#1

Jako, że aktualnie jestem na etapie oglądania Breaking Bad to i od niego teraz zacznę. Muzyka mocno zróżnicowana - szczególnie w pierwszym sezonie ( dobra, tyle na razie obejrzałam ) Mój numer jeden? Zdecydowanie Fujiya & Miyagi 




#2

Kiedy myślę sobie, film z muzyką, która zapadła mi w pamięci, od razu odtwarza mi się kino niezawodnego Tarantino, bo i Pulp Fiction, jak i Django czy Kill Bill wpada w ucho i już tam zostaje :) muzyka ze smaczkiem i klimatem. Idealnie pasująca do danego filmu, jednocześnie tak stworzona, że śmiało można zgadnąć po jednej nutce, że to od Tarantino ;)


I oczywiście, grzechem byłoby nie umieścić kultowej sceny, z kultowym kawałkiem i kultowym tańcem Johna Travolty i Umy Turman! 


*Tak się tworzy historia! ;)


#3

Co dalej? ( Kurcze, tak naprawdę jest tego wszystkiego cała masa, całe multum świetnej muzyki filmowej i naprawdę ciężko jest wybrać te najlepsze z najlepszych! Nie wiem, czy zamknę się w jednej dziesiątce, sorry! )
O czym to my... a! Nie mogłoby oczywiście zabraknąć wspaniałego Weddera i Kaki King z ich soundtrackiem z Into the wild. ( #MiłośćNaZawsze )



#4

A jeżeli jesteśmy już, przy tematyce wędrówki, to mam pytanie, jak w drogę to z czym w głośnikach? :) Osobiście, moim numerem jeden, podczas jazdy jest The Doors, ale chcąc głębiej nawiązać do tematyki filmowej, to oczywiście Kavinsky wraz z College & Electric Youth i wspaniałą ścieżką dźwiękową, którą stworzyli do Drive






#5

Dalej jedziemy i dalej pozostajemy w tematyce wędrówki. Zmierzamy się ku końcowi, do naszego arizonskiego marzenia :) I w tym przypadku, podobnie jak z Tarantino zgaduję po jednej nutce, że to film Kusturica. Stare Sarajewo i ten swojski klimacik ;) Aż ma się ochotę jechać na jakieś stare, jugosłowiańskie weselicho! 


A jak jugosłowiańskie wesele, to tylko z białym kotem i czarnym kotem! Już chyba wiem, co będę oglądała dzisiaj wieczorem. :) 



#6

Kolejny wspaniały soundtrack, który musiał się tu znaleźć, to oczywiście Intouchables. Wspaniały i ze smaczkiem, ale wszyscy za pewne widzieli i wszyscy słyszeli. :)


#7

Teraz soundtracki, które śnią się po nocach i to niekoniecznie dobrze.
 Lynch. Pisałam o nim już wielokrotnie tu, napiszę po raz kolejny i zapewne nie ostatni. To jest specyficzny artysta. Ciągnie mnie do niego, bo tworzy wokół swojej twórczości, niespokojną, z dreszczykiem emocji ale i trzymającą w napięciu i sprawiającą, że musisz dotrzeć do samego końca, aby poznać puentę. I tak jest z jego filmami, jak i z muzyką. Szczególną chrapkę miałam na soundtrack do Twin Peaks, w domu błagali mnie, żebym w końcu przestała, ale chyba mnie zahipnotyzował. :) Mulholland Drive, Zagubiona autostrada czy Prosta historia są równie czarujące i równie hipnotyzujące, ale chyba jednak Twin Peaks dzisiaj wygrywa. :) 




#8

I czas na ostatnie dwie propozycje ( plus bonus :) ) na coś wyjątkowego, coś, co można nazwać nawet nadmuzyką - Wielki błękit. Magia, idealna harmonia dźwięków, coś wspaniałego. Jeżeli ktoś nie słyszał, albo nie oglądał to osobiście gorąco polecam! Nie mogłam się zdecydować, wrzucam więc cały soundtrack.



#9

(A jednak zmieszczę się w dziesiątce!)
Czas na kropkę nad i, czas na całą esencję, czas na coś wyjątkowego, czas na Blade Runnera. I w tym momencie, nie powinno się mówić nic więcej, w tym momencie powinno się tylko słuchać.



* * *

#10

Kiedy przebrnęliśmy już przez całe mnóstwo wspaniałej muzyki ( nie wiem, czy w ogóle ktokolwiek przebrnął przez to, poza mną, ale to nic, nadal w to wierzę ) czas na coś wyjątkowego, czas na... niespodziankę! Czas na The Scarn! Kto nie tańczy, ten trąba! ;)



Do przeczytania, moi kochani! ;)

*Za szczególną pomoc dziękuję mojej niezawodnej połówce, która na muzyce i filmach zna się jak mało kto, tak więc przeprowadzona ankieta bardzo się przydała. ;)

czwartek, 15 maja 2014

O Turn Blue słów kilka.


Jako, że Keysi miłością moją ( jedną z wielu ) to i stary kubas wraca w łaski. Szał matur, przynajmniej na razie, nieco ucichł, więc i ja - dzielny, początkujący blogger wracam do tego, co lubię najbardziej. :) Ach swoją drogą doskonale znany wszystkim czas "po-maturalny" okazuje się naprawdę świetnym czasem. Teraz mogę nic nie robić bez żadnych skrupułów i wyrzutów sumienia! :) No nic, ale o czym to ja tam...


Jedna z wielu ( na moje nieszczęście i ogromną depresję ) gwiazd tegorocznego święta muzyki w Gdyni, jakim jest Open'er Festival, wypuszcza na świat nową płytkę! Po kawałku "fever" jakim nas poczęstowali w połowie marca, ślinka cieknie, a nóżki same chodzą. Tak więc, nie ukrywam, że z niecierpliwością czekałam na całą resztę. Czekałam i czekałam aż w końcu jest! Włączam i słucham. Jak jest?


Jak dla mnie nieco poważniej i troszeczkę doroślej, jeśli chodzi o całokształt. Już sam początek płyty wprowadza spokojniejszy nastrój, gdzie w El Camino z kawałkiem Lonely boy, wejście było znacznie żywsze. Oczywiście mocno garażowe brzmienie perkusji i gitary nie zaginęło, jest tylko trochę leniwiej, chociaż nie w każdym kawałku. :) Nieszczęśliwa miłość która dominuje w tekstach na nowej płycie, też przyczynia się do jej klimatu. Spory plus to to, że jest nieco inaczej niż w poprzednich płytach, ale Keysi pozostali Keysami. Czuć i słychać ich od pierwszych dźwięków. Wyraźna perkusja i wokal Auerbacha sprawiają, że nie da się ich pomylić z kimś innym. :) Czy jest lepiej od El Camino? Myślę, że na pewno inaczej i bardzo podobnie jeśli chodzi o poziom. Chłopaki są w formie i trzymają klasę, za co wielkie plusisko dla nich! :) Mój numer jeden? Mam ich kilka... :) Ale myślę, że chyba siódemka ze swoim mocnym wejściem.


Cała płytka do wysłuchania na niezawodnym GrooveShark'u ( kilk ) a mi pozostaje teraz czekać na klipy do nowej płytki i mieć nadzieję, że chłopakom spodoba się granie w Polsce i wrócą tu, zagrać koncert na który pojadę! :) Miłego słuchania! :)

piątek, 21 marca 2014

Co nowego w wielkim świecie?


Jestem. Żyję. Nadal oddycham, a muzyka ciągle gra. 
Kilka tygodni niekoniecznie świadomej przerwy, miliony dźwięków przez ten czas z moich głośników się wydobyło. Kilka nowości przyszło na świat i o tych właśnie nowościach dzisiaj mowa.

Na początku myślę, że warto wspomnieć o magicznym duecie Low Roar & Amiina... a kiedy o Low Roar mowa, to trudno oprzeć się i nie wspomnieć o wspaniałym koncercie który to dwa tygodnie temu odbył się w warszawskiej Hydrozagadce. Klimat nie do opisania. Głos Ryana po prostu cudo. Hipnotyzujące, magicznie, idealnie spędzone prawie trzy godziny. Teraz Low Roar w moich głośnikach brzmi całkowicie inaczej... Czuć niedosyt. :) A Islandię pokochałam jeszcze mocniej, choć myślałam, że to już nie możliwe.


Kolejna nowość w bezwzględnym świecie muzycznym wyszła spod skrzydeł The National. Troszeczkę spokojniejszy kawałek, coś dla zakochanych. W sumie nie bez powodu swój debiut miał w walentynki właśnie. :) Przyjemnie się słucha. Chłopaki trzymają poziom. 

 

Co dalej? Dalej Coldplay.
Niestety zalatuję mi od nich troszeczkę komercją. Może bezpodstawnie, ale chyba za dużo ich było słychać po tej wygodniejszej i łatwiejszej stronie radia. Ale nic, nie o nich miała być mowa, a o ich nowym kawałku. Jest dobry, śmiem nawet stwierdzić, że dojrzalszy niż reszta. Może dlatego że spokojniejszy, sama nie wiem. W każdym razie słucha się miło. :)




Swoje pięć minut ma również Chet Faker - miły pan z bródką o całkiem przyjemnym głosie. Sam Chet w mojej bibliotece gości stosunkowo krótko, ale dość intensywnie. Polecam zapoznać się z owym panem bliżej. Całkiem przyjemny. :)




Nie wypada zapominać o Lykke Li, chociaż kawałek niestety na kolana mnie nie powalił, szału nie było. Może to ze mną coś nie tak, dlatego wrzucam, oceńcie sami. :)



Kolejną nowością jest Alicks ft. CoMa. Kawałek naprawdę przyjemny dla ucha. Jedyny minus to chyba powtarzający się motyw w utworze. Pod koniec kawałka, zaczyna się robić nieco męczący. Człowiekowi chce się czegoś nowego, a tu ciągle to samo. ;)




A na koniec jeszcze cieplutkim video może się pochwalić Arctic Monkeys do kawałka Arabella z wrześniowej płytki. :)




Muzycznych nowości jak na razie tyle. Czekam ciągle i pazernie na więcej. 
Pozdrawiam i ściskam ciepło.
Dobrej nocy! :)


czwartek, 23 stycznia 2014

Rok muzyki na żywo


Każdego dnia wchodzę na facebooka i szukam. Szukam nowinek festiwalowych. Wszystko aż wrze, wszyscy w napięciu czekamy i cholera apetyt rośnie coraz bardziej, i coraz trudniej podjąć decyzję. Tak wielkiego wysypu nie było chyba jeszcze nigdy. Osobiście uważam, że powinien być zakaz organizowania tylu cudownych koncertów w niemalże jednym czasie. I skąd tu brać na nie pieniądze? :( 

OPEN'ER 2-5.07

Na początek może Open'er, bo chyba najmocniej zaczęli. Pearl Jam niepodważalnie i jednogłośnie jest chyba gwiazdą całego festiwalu. Na samą wieść o ich przybyciu do Gdyni zadrżała z wrażenia cała Polska. Każdy zaczął rozbijać skarbonki, szukać oszczędności po skarpetkach, sprzedawać w sumie niepotrzebne rzeczy - bo w końcu czymże jest moja ulubiona sukienka w porównaniu do takiej gwiazdy? Dla Weddera wszystko!

Kolejnym asem w rękawie organizatorów okazali się The Black Keys których osobiście sama uwielbiam. Mistrzowie muzyczni ale i spece od świetnych clipów! Cóż to będzie za koncert... 

Poza tym na wielkiej Open'erowej scenie zobaczymy jeszcze takie zespoły jak MGMT, Phoenix czy Pusha T. 
A już jutro kolejne 3 gwiazdy!

ORANGE WARSAW FESTIVAL 13-15.06

Już po raz drugi na naszym Stadionie Narodowym odbędzie Orange Warsaw Festival. Zeszłoroczną gwiazdą całego festiwalu była Beyoncé. Ponadto organizatorzy dali nam jeden dzień więcej wspaniałej zabawy i przeżyć. Mój numer jeden tegorocznego Orange? Na chwilę obecną chyba Kings Of Leon.


Chociaż równie przyciągająco prezentują się Queens Of The Stone Age

No i poza tym będziemy mieli okazję spotkać się oko w oko z Pixies, Florence And The Machine, Kasabian czy Davidem Guetta. A i to jeszcze nie koniec...

SONISPHERE FESTIVAL 11.07

Kolejne wielkie wydarzenie na Stadionie Narodowym. Tym razem o nieco mocniejszych brzmieniach. I tu niepodważalnie i jednogłośnie za gwiazdę można śmiało uznać kultowy zespół Metallica. Oj będzie się działo... ;) 

A gdyby tego było wam mało, będziecie mieli okazję usłyszeć jeszcze Alice in Chains, Anthrax czy Kvelertak. A wszystko już jedenastego lipca! Zatrzęsie się nam stolica. :)

IMPACT FESTIVAL 11-12.06

A w Łodzi w Atlas Arenie, również coś dla fanów mocnych brzmień i klasyki! W tym roku legendarny Aerosmith
Po dawce świetnych ballad, czas na coś mocniejszego - wkroczy Black Sabbath z cięższą artylerią i zapewne rozłoży nas na łopatki. :)

Jako trzeci w wielkiej trójcy wystąpi Alter Bridge. Mocna ekipa a i to jeszcze nie koniec muzycznych niespodzianek!

LIFE FESTIVAL OŚWIĘCIM 25-28.06

I tutaj miażdży, powala na kolana, równa z ziemią inne gwiazdy, bez litości i najmniejszych skrupułów, jako ta najjaśniejsza z gwiazd... Eric Clapton! Och ślinka cieknie... :)

Wielki debiut na polskiej scenie będzie miał Soundgarden. Po raz pierwszy dadzą koncert przed polską publicznością. Ciekawa jestem jak im pójdzie. :)

Jako że sam festiwal w swym założeniu ma jednoczenie się kultur i państw, pokojowe przesłanie i budowa dobrych relacji między ludźmi to do całej muzycznej obsady dołącza Luxtorpeda i Balkan Beat Box. Aaaależ mieszanka. :) 


Poza tym, czeka nas jeszcze Woodstock, masa pojedynczych koncertów, Juwenalia i wiele innych imprez, w których tak bardzo chciałabym wziąć udział. 
Zacznę - mam nadzieję - koncertem Low Roar już 6 marca! Chyba się nie mogę już doczekać! :) 




A Ty? Na jakie muzyczne wydarzenie się wybierasz, lub chciałbyś się wybrać? :)






środa, 1 stycznia 2014

Daj się zaczarować.


Skoro już tu jesteś, to znaczy, że moje czary zaczynają działać. Usiądź teraz wygodnie w swoim fotelu, albo połóż się na łóżku, przykryj się ulubionym kocem, w rękę weź kubek z gorącą herbatą i posłuchaj... Nic więcej nie trzeba mówić, nic więcej nie powinno się już mówić. Po prostu słuchaj...

Murcof






Słuchasz? To dobrze, bo będzie jeszcze lepiej, jeszcze przyjemniej i jeszcze bardziej magicznie. Czymże byłby świat muzyki, bez takich perełek?

Vangelis







Śpij dobrze...
:)