wtorek, 3 czerwca 2014

Filmove love, czyli dobry film nie istnieje bez dobrej muzyki.


Najpiękniejsze w klasie maturalnej to są jednak wakacje, a najgorsza jest pogoda jaka przychodzi, kiedy się zaczynają. Chociaż nawet ona ma swoje plusy, mogę śmiało i bez najmniejszych skrupułów spędzać całe dnie na oglądaniu zaległości filmowych i serialowych. Tym właśnie sposobem, zrodził się w mojej głowie pomysł, na kilka słów o soundtrackach. :)
Czymże byłby film, bez dobrej ścieżki dźwiękowej? No właśnie i to pytanie sobie dziś zadałam, zwracając szczególną uwagę na to, co gra w tle.


#1

Jako, że aktualnie jestem na etapie oglądania Breaking Bad to i od niego teraz zacznę. Muzyka mocno zróżnicowana - szczególnie w pierwszym sezonie ( dobra, tyle na razie obejrzałam ) Mój numer jeden? Zdecydowanie Fujiya & Miyagi 




#2

Kiedy myślę sobie, film z muzyką, która zapadła mi w pamięci, od razu odtwarza mi się kino niezawodnego Tarantino, bo i Pulp Fiction, jak i Django czy Kill Bill wpada w ucho i już tam zostaje :) muzyka ze smaczkiem i klimatem. Idealnie pasująca do danego filmu, jednocześnie tak stworzona, że śmiało można zgadnąć po jednej nutce, że to od Tarantino ;)


I oczywiście, grzechem byłoby nie umieścić kultowej sceny, z kultowym kawałkiem i kultowym tańcem Johna Travolty i Umy Turman! 


*Tak się tworzy historia! ;)


#3

Co dalej? ( Kurcze, tak naprawdę jest tego wszystkiego cała masa, całe multum świetnej muzyki filmowej i naprawdę ciężko jest wybrać te najlepsze z najlepszych! Nie wiem, czy zamknę się w jednej dziesiątce, sorry! )
O czym to my... a! Nie mogłoby oczywiście zabraknąć wspaniałego Weddera i Kaki King z ich soundtrackiem z Into the wild. ( #MiłośćNaZawsze )



#4

A jeżeli jesteśmy już, przy tematyce wędrówki, to mam pytanie, jak w drogę to z czym w głośnikach? :) Osobiście, moim numerem jeden, podczas jazdy jest The Doors, ale chcąc głębiej nawiązać do tematyki filmowej, to oczywiście Kavinsky wraz z College & Electric Youth i wspaniałą ścieżką dźwiękową, którą stworzyli do Drive






#5

Dalej jedziemy i dalej pozostajemy w tematyce wędrówki. Zmierzamy się ku końcowi, do naszego arizonskiego marzenia :) I w tym przypadku, podobnie jak z Tarantino zgaduję po jednej nutce, że to film Kusturica. Stare Sarajewo i ten swojski klimacik ;) Aż ma się ochotę jechać na jakieś stare, jugosłowiańskie weselicho! 


A jak jugosłowiańskie wesele, to tylko z białym kotem i czarnym kotem! Już chyba wiem, co będę oglądała dzisiaj wieczorem. :) 



#6

Kolejny wspaniały soundtrack, który musiał się tu znaleźć, to oczywiście Intouchables. Wspaniały i ze smaczkiem, ale wszyscy za pewne widzieli i wszyscy słyszeli. :)


#7

Teraz soundtracki, które śnią się po nocach i to niekoniecznie dobrze.
 Lynch. Pisałam o nim już wielokrotnie tu, napiszę po raz kolejny i zapewne nie ostatni. To jest specyficzny artysta. Ciągnie mnie do niego, bo tworzy wokół swojej twórczości, niespokojną, z dreszczykiem emocji ale i trzymającą w napięciu i sprawiającą, że musisz dotrzeć do samego końca, aby poznać puentę. I tak jest z jego filmami, jak i z muzyką. Szczególną chrapkę miałam na soundtrack do Twin Peaks, w domu błagali mnie, żebym w końcu przestała, ale chyba mnie zahipnotyzował. :) Mulholland Drive, Zagubiona autostrada czy Prosta historia są równie czarujące i równie hipnotyzujące, ale chyba jednak Twin Peaks dzisiaj wygrywa. :) 




#8

I czas na ostatnie dwie propozycje ( plus bonus :) ) na coś wyjątkowego, coś, co można nazwać nawet nadmuzyką - Wielki błękit. Magia, idealna harmonia dźwięków, coś wspaniałego. Jeżeli ktoś nie słyszał, albo nie oglądał to osobiście gorąco polecam! Nie mogłam się zdecydować, wrzucam więc cały soundtrack.



#9

(A jednak zmieszczę się w dziesiątce!)
Czas na kropkę nad i, czas na całą esencję, czas na coś wyjątkowego, czas na Blade Runnera. I w tym momencie, nie powinno się mówić nic więcej, w tym momencie powinno się tylko słuchać.



* * *

#10

Kiedy przebrnęliśmy już przez całe mnóstwo wspaniałej muzyki ( nie wiem, czy w ogóle ktokolwiek przebrnął przez to, poza mną, ale to nic, nadal w to wierzę ) czas na coś wyjątkowego, czas na... niespodziankę! Czas na The Scarn! Kto nie tańczy, ten trąba! ;)



Do przeczytania, moi kochani! ;)

*Za szczególną pomoc dziękuję mojej niezawodnej połówce, która na muzyce i filmach zna się jak mało kto, tak więc przeprowadzona ankieta bardzo się przydała. ;)