czwartek, 15 maja 2014

O Turn Blue słów kilka.


Jako, że Keysi miłością moją ( jedną z wielu ) to i stary kubas wraca w łaski. Szał matur, przynajmniej na razie, nieco ucichł, więc i ja - dzielny, początkujący blogger wracam do tego, co lubię najbardziej. :) Ach swoją drogą doskonale znany wszystkim czas "po-maturalny" okazuje się naprawdę świetnym czasem. Teraz mogę nic nie robić bez żadnych skrupułów i wyrzutów sumienia! :) No nic, ale o czym to ja tam...


Jedna z wielu ( na moje nieszczęście i ogromną depresję ) gwiazd tegorocznego święta muzyki w Gdyni, jakim jest Open'er Festival, wypuszcza na świat nową płytkę! Po kawałku "fever" jakim nas poczęstowali w połowie marca, ślinka cieknie, a nóżki same chodzą. Tak więc, nie ukrywam, że z niecierpliwością czekałam na całą resztę. Czekałam i czekałam aż w końcu jest! Włączam i słucham. Jak jest?


Jak dla mnie nieco poważniej i troszeczkę doroślej, jeśli chodzi o całokształt. Już sam początek płyty wprowadza spokojniejszy nastrój, gdzie w El Camino z kawałkiem Lonely boy, wejście było znacznie żywsze. Oczywiście mocno garażowe brzmienie perkusji i gitary nie zaginęło, jest tylko trochę leniwiej, chociaż nie w każdym kawałku. :) Nieszczęśliwa miłość która dominuje w tekstach na nowej płycie, też przyczynia się do jej klimatu. Spory plus to to, że jest nieco inaczej niż w poprzednich płytach, ale Keysi pozostali Keysami. Czuć i słychać ich od pierwszych dźwięków. Wyraźna perkusja i wokal Auerbacha sprawiają, że nie da się ich pomylić z kimś innym. :) Czy jest lepiej od El Camino? Myślę, że na pewno inaczej i bardzo podobnie jeśli chodzi o poziom. Chłopaki są w formie i trzymają klasę, za co wielkie plusisko dla nich! :) Mój numer jeden? Mam ich kilka... :) Ale myślę, że chyba siódemka ze swoim mocnym wejściem.


Cała płytka do wysłuchania na niezawodnym GrooveShark'u ( kilk ) a mi pozostaje teraz czekać na klipy do nowej płytki i mieć nadzieję, że chłopakom spodoba się granie w Polsce i wrócą tu, zagrać koncert na który pojadę! :) Miłego słuchania! :)