środa, 20 marca 2013

Mimo wszystko

Wieczór. Ciemno. Zamykasz oczy i myślisz. 
Jesteś tutaj tylko ciałem. 
Twoja głowa jest w dalekiej galaktyce, nieosiągalna dla nikogo. 
Teraz po prostu Cię nie ma. 

Tam gdzie teraz jesteś, wszystko ma odcień zieleni, bo ona powoduje uśmiech na twarzy. Jest ciepło i przyjemnie. W powietrzu Twój zapach przeplata się z zapachem świeżo zaparzonej, gorzkiej kawy w dwóch małych niebiesko-białych kubeczkach. To wczesny poranek, tylko wtedy słońce wstydliwie wychyla się zza linii horyzontu przyjemnie łaskocząc Twoje ciało. W lekkim i bardzo przyjemnym wietrze, który powoduje ciarki na plecach czujesz lato. Rześki zapach skoszonej trawy pokrytej poranną rosą. Tak, tylko lato tak pachnie. Niebo ma różową barwę i zawsze pytasz dlaczego. Chmury wyglądają jak wata. Przybierają różne kształty. O widzisz, to kosmonauta! 
Nic nie musimy. Nie ma nic. Nie istnieje nic innego. Jesteś Ty. Jestem ja i jest lato i dwa kubki z kawą. Z głową na Twoich kolanach myślę o niczym. Jesteś tu. Czule głaszczesz mnie po włosach i mówisz że tak będzie zawsze. Mówisz, że kawa nigdy się nie skończy, wiatr zawsze będzie pachniał latem a chmury na zawsze zostaną różowe. Mówisz, że ten poranek nigdy się nie skończy. 
Jest idealnie. Zbyt idealnie. Nie boisz się, że to pęknie jak mydlana bańka? Że nagle pojawi się coś, co skutecznie zniszczy ten idealny obrazek? Wiesz, że wszystko straci wtedy swój kolor, smak, wygląd i aromat? Kawa przestanie być kawą. Co wtedy? 
Nigdy nie obiecuj.
I nie kłam. 
Nigdy...




















"Gdy przyjdzie się ułożyć do snu pierwszy raz
I szepnąć z przekonaniem kocham, kocham, kocham, kocham Cię
Znów, znów mi do głowy przyjdziesz Ty"





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz